Chodziłem w koło po mojej jaskini. Co jeśli ona mnie nie kocha? A jeszcze gorzej: znienawidzi mnie? Skupiłem się i wezwałem ducha ojca.
- Cześć tato - wymruczałem zadowolony z jego przybycia.
- Witaj synu. Jak widać wataha się jeszcze trzyma - zażartował. - To w czym ci pomóc? - wyczuł haczyk.
- Emm... zakochałem się
- To świetnie! - zawołał. - Ale...
- Nie wiem co zrobić - wyznałem. Duch podrapał się po głowie i powiedział:
- Oświadcz się jej. A teraz musze zmykać!
****
Tamartha kuśtykała w stronę jaskini.
- Cześć - powitałem ją. Skinęła głową. Zebrałem się na odwagę i powiedziałem:
- Wiem, że możesz się nie zgodzić, możesz twierdzić, że za mało się znamy, ale... czy zostaniesz moją żoną?
Tamartha?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz