Spadłam w jakąś przepaść, tyle tylko pamiętam. Potem chyba zemdlałam.
- Słyszysz mnie? - spytał jakiś głos.
Otworzyłam oczy, ale wszystko miałam zamazane. Chwilę potem zobaczyłam.. go. On mnie uratował.
- Słyszę, ale muszę już iść - próbowałam się podnieść, ale strasznie bolała mnie łapa.
- Auu - pisnęłam.
On mnie znowu położył i uśmiechnął się.
- Jesteśmy pod ziemią - powiedział.
Jak to? Jak? Pod ziemią! Ja muszę iść!
- Jak! - krzyknęłam i znowu się podniosłam, ale mnie bolało.
- Spokojnie, pomogę ci się stąd wydostać, ale mi zaufaj - powiedział spokojnie i wziął mnie na łapy.
Alfa mnie bierze na ręce?! Jak! Ale ja mam szczęście. Nagle zasnęłam.
***
Obudziłam się w białym pokoju.
- Czy wszystko z nią dobrze? Martwię się o nią! - usłyszałam zza ściany.
- Dzisiaj już wyjdzie ze szpitala, ale potrzebuje opieki - powiedział jakiś basior.
Scelto?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz