Moje dziecko nie żyje... Ale mam za to jeszcze cztery chyba śliczne szczeniaki.
- Ja chcę je zobaczyć - chciałam wstać z łóżka, ale niestety... Za bardzo bolało.
- Przynieś mi moje szczeniaki - wydałam rozkaz.
- Dobrze - odpowiedział.
Po chwili ujrzałam cztery słodkie szczeniaczki.
- Moje kochane... - zaczęłam je głaskać.
- Jak je nazwiemy? - spytał mój narzeczony.
- yy, Xsa i Moon Lake? - dałam przykład.
- Ładnie, a te drugie Mortha i Roin - powiedział i mnie pocałował.
- Kocham was - powiedziałam i je pocałowałam po kolei.
- Ale dlaczego jeszcze jedno zmarło?! - spytałam, a do oczu napłynęły mi łzy.
- Kochanie... Będzie dobrze, jeszcze jedno.
Mortha, ma inne futro i niestety jest chora - powiedział.
- Jak!? Na co? - powiedziałam i sprawdziłam jej futro.
Było ono takie magiczne..
- Jeżeli się zdenerwuje albo jest w ciasnym pomieszczeniu to się dusi - powiedział Scelto.
- Poradzimy sobie - powiedziałam.
Scelto?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz